Chociaż wiosna już w pełnym rozkwicie, jeśli i Ty, notabene tak jak i ja jeszcze nie zakasałaś rękawów, by omieść pajęczyny w swoim domu, może to już czas, żebyśmy zrobiły to razem. Tylko jak, skoro ogrom prac porządkowych do wykonania powala na kolana, a dodatkowo kręcący się pod nogami domownicy nie ułatwiają nam zadania?
Jest na to parę dobrych metod także koniec wymówek i zaczynamy. W końcu nadszedł czas na wiosenne porządki w stylu eco!
Najważniejszy dobry plan!
Co mądrzejsi pewnie powiedzą, że najlepiej jest sprzątać na bieżąco. Oczywiście w teorii z tą wzniosłą ideą zgadzam się w 100%, ale praktyka niestety wygląda inaczej. Dwójka artystycznie (daj boże) utalentowanych dzieci, kudłaty pies i do tego wszystkiego jeszcze on – pierwiastek męski, który jak wieczorem nie chrupnie prażynków na kanapie, to dostaje gorączki. W takim, pomimo wszystko bardzo kochanym towarzystwie rozwój bałaganu jest wprost proporcjonalny do upływu czasu.
- 6 rano – test białej rękawiczki zaliczony pozytywnie,
- godzina później – pierwsze ślady życia pojawiają się pod lodówką w postaci kałuży rozlanego mleka,
- kolejne 5 minut przynosi jeszcze dżem własnej roboty i kawałki ekologicznych pomarańczy – z mleka robi się szejk,
- jeszcze nie ma wół do ósmej, a już ktoś krzyczy, że wdepnął kałużę. Potem jest już tylko gorzej …
I jak tu nadążyć ze sprzątaniem za tym towarzystwem? Niewolnica Isaura – nie dziękuję!

Przenosząc to na realia mojej codzienności coś, co u mnie się sprawdza to plan porządków obejmujący kilka etapów. Poniżej znajdziecie je wszystkie. Oczywiście nie zawsze jest tak, że książkowo realizuję je jeden po drugim. Jak już pewnie zdążyłaś zauważyć, życie u nas toczy się dość dynamicznie i częściej jest tak, że po prostu w danym tygodniu wybieram jeden obszar i staram się go wypucować od A do Z – na porządnie!
Porządki etap 1 – odgruzować przestrzeń
Oczywiście nie dosłownie odgruzować, a raczej spróbować zauważyć i pozbyć się przedmiotów, które zagracają przestrzeń, są zupełnie nikomu niepotrzebne czy zwyczajnie zawadzają. Choć wydaje się to pseudo łatwe, to w praktyce jest to niezły challenge, chociażby dlatego, że taki zalegający „gruz” trudno jest u siebie zauważyć. Rozejrzyj się dobrze, jakbyś próbowała spojrzeć na swoje mieszkanie oczami widzących je pierwszy raz gości.
Niech Cię nie zdziwią takie wynalazki jak świąteczne lampki czy bukiet suchych liści z przedostatniej jesieni. U każdego będą to inne przedmioty, wiadomo najgorzej mają Ci, których dzieci nie sięgają jeszcze ponad stół i tym samym mają mocno okrojone możliwości w zakresie sprzątania, chociażby po sobie.

Jako że poruszamy się w duchu eco, chcę dziś zwrócić Ci uwagę na jeden z zakamarków mieszkania, który jest, zdaje się największym kurzołapem. Domyślasz się już, o co może chodzić? To domowa biblioteczka, więc jeśli lubisz mieć swoje ulubione tytuły przy sobie, nie ma w tym nic złego, jednak pamiętaj, że żeby odetchnąć świeżym powietrzem, od czasu do czasu trzeba przetrzeć lekko wilgotną ściereczką również grzbiet każdej z książek.
Etap 2 – wszechogarniające mycie, odkurzanie i zmiatanie
Pomykając po-domku na co dzień, możesz nie zauważyć pojawiających się gdzieniegdzie pajęczyn czy kurzu gromadzącego się w trudnodostępnych zakamarkach. Jednak czas wykonywania sezonowych porządków jest jak najbardziej odpowiedni do tego, żeby na porządnie wyszorować wszystkie tego typu zakamarki. Nie będę wspominać o myciu okien, wnętrz szafek kuchennych czy zmianie firan i pościeli, bo to raczej oczywiste. Natomiast poniżej zebrałam dla Ciebie listę potencjalnych miejsc, które gromadzą kurz i dlatego priorytetowo powinny zostać uporządkowane:
- karnisz, okiennice i rolety,
- zabawki dziecięce!
- balustrady i listwy przypodłogowe,
- lampy, abażury i listwy oświetleniowe,
- dekoracyjne bibeloty ustawione na szafkach,
- gromadzące się w donicach liście kwiatów,
- kosmetyki przechowywane w szafkach i na półkach w łazience,
- przewody elektryczne i kable plączące się po podłodze (uwaga prąd!).
Sporo tego, prawda? A to w sumie dopiero początek, dlatego prace trzeba podzielić sobie na kilka dni lub jak sugerowałam Ci wcześniej wykonywać je partiami przez kilka tygodni. To po pierwsze pozwoli Ci się nie znudzić, a po drugie w takim właśnie układzie z pewnością dotrwasz do końca.

Drobna dygresja:
Jako że gryzący w nozdrza „zapach” detergentów przyprawia mnie o co najmniej o srogie duszności i zawrót głowy na miarę porządnego kaca (jakiego, tak na marginesie pięknym paniom w pewnym wieku ponoć nie wypada już mieć), dlatego od dłuższego czasu nie używam już żadnych sklepowych specyfików. Temat tego, jak samodzielnie przygotować środki do sprzątania domu jest dość rozległy, więc pozwólcie, że utnę go w tym miejscu, a w przyszłości z pewnością pojawi się o nim osobny wpis.
Etap 3 – wietrzenie szafy!
Podczas gdy w oczyszczeniu przestrzeni ze zbędnych gratów i kłębów zimowego kurzu mogą pomóc Ci domownicy sprzątane szafy to już raczej pojedynek 1 na 1. W tej rozgrywce pomocne będą:
- kartonowe pudła na zużytą i nienoszoną odzież,
- wolna przestrzeń na wyjęte z szafy ubrania,
- ściereczka, woda z octem do wytarcia szafy wewnątrz,
- szklanka naparu z rumianku na ukojenie zszarpanych nerwów.

Zaczynamy standardowo od opróżnienia wnętrza szafy – słowem totalna wylotka! Proponuję jednak powstrzymać się od usypania sterty ubrań i już przy ich wyciąganiu zacząć segregację. Mnie sprawdza się podział na te trzy kategorie:
- Lubię i noszę (czytaj – zostaje w szafie),
- Ostatnia szansa (czyli lubię, ale jakoś rzadko to zakładam),
- Było miło, ale żegnam (zużyte, nielubiane lub nienoszone od co najmniej 2 lat).
Z zasady ostatnią kategorię powinna dopełnić też sterta ubrań odkładanych na tzw. czarną godzinę lub pojemna kategoria „kiedy schudnę”. Pogódźmy się z tym, że perełki w przymierającym głodem rozmiarze super slim też już raczej nie wyjdą na wybieg tudzież miejski deptak (cóż, takie realia).
Etap 4 – ogarnąć nieogarnięte
Umówmy się – garażem niech zajmie się samiec, więc piękniejszej połowicy na koniec zostaje otchłań czeluści, czyli skrytka, spiżarka, czy jeśli ją masz – piwnica. Zastanawiasz się, czego tam można się spodziewać? Podglądając bajkowe życie bohaterów familijnych filmów, na myśl od razu przychodzą zapasy żywności. Wykwintne dania, pachnące wypieki i domowe pikle.
Nie wiedzieć, dlaczego, u mnie akurat już od drzwi mojej mini spiżarki, aż po sam jej kres ustawione są … przede wszystkim puste słoiki, no i jeszcze puste słoiki. Jeśli się dokładniej przyjrzeć można znaleźć jeszcze puste słoiki i parę pustych słoików stojących na dole regału. Oczywiście przesadzam, ale wiadomo, jak to jest – zawsze mogą się przydać, więc magazynujemy je i upychamy, gdzie się tylko da kosztem przestrzeni do życia.
Chcąc zwolnić parę półek, nie ma odwrotu, trzeba pozbyć się niepotrzebnych przedmiotów. Jeśli jak ja, co roku robisz zaprawy, po prostu odlicz +/- potrzebną Ci liczbę słoików, które zostawisz, a reszta idzie w szklane śmieci z nadzieją na użycie w przemyśle lub przetworzenie na inne szklane przedmioty. Kto wie, może wyrzucony dziś przez Ciebie słoik pewnego dnia w innej postaci wróci do waszego domu.
Wskazówka: Nie bój się o to, że jeśli w lecie zdecydujesz się na większą liczbę zapraw, to zabraknie Ci na nie słoików. W razie potrzeby poproś o pomoc znajomych – na pewno mają zbędne słoiki i chętnie, jak Ty teraz, pozbędą się ich w ilościach niemal hurtowych.
Wiosenne porządków etap ostatni – zasłużona nagroda
Strażniczko porządku domowego zacisza, teraz przyszedł czas by odetchnąć pełną piersią. Wszystko perfekcyjnie gotowe więc delektuj się sukcesem, a Twój luby niech wymasuje Ci stopy. Zasłużyłaś!